niedziela, 24 września 2017

Wróć za mną - A. Meredith Walters




"Wróć za mną" to kolejna i ostatnia część historii Maxxa oraz Aubrey. Ta dwójka to zakochane w sobie osoby, które przeszły w życiu naprawdę wiele. Od razu powiem, że pierwsza część była o wiele lepsza od drugiej. Dlaczego? Zaraz się przekonacie! Dodatkowo chciałabym zaznaczyć, że ta recenzja może zawierać spojlery (w sumie nie jestem pewna co jest spojlerem, a co nie) także czytacie na własną odpowiedzialność.

Uzależnienie totalnie zniszczyło Maxxa. Był już praktycznie na skraju przepaści, która miała go zepchnąć z tego świata. Jednak udało mu się przeżyć, a co najważniejsze zapisać na odwyk. Cała ta sytuacja była dla niego naprawdę trudna, jednak podołał, bo miał o co walczyć. Aubrey straciła wszystko na co tak długo pracowała. Straciła to właśnie przez niego. Jednak w pewnym momencie zdaje sobie sprawę, że to chyba nie jest to, co od zawsze chciała robić. Czy dramatyczne przeżycia związane ze śmiercią jej ukochanej siostry zachęciły ją do podjęcia takiego kierunku?

W tej części mamy okazje poznać znacznie bliżej głównych bohaterów. Aubrey przypadła mi do gustu bardziej w pierwszej części, bo w tej mnie naprawdę irytowała. A Maxx.. Cóż. Maxx to mój najskrytszy ideał. Poznajemy go dogłębniej, jego czułość, wrażliwość oraz inne pozytywne, a czasami nawet negatywne cechy. Pomimo tego, że brat się od niego odwrócił i stracił Aubrey, on nie poddaje się, tylko dalej walczy z nałogiem.

Czy wzajemna miłość może zwalczyć wszystkie problemy? Zdaje mi się, że autorka chciała w tej części odpowiedzieć na to i inne pytania. Uświadomić nas, jak miłość może być silna i że może przetrwać nawet najtrudniejsze sytuacje. Że nie widzimy świata poza tą jedyną osobą i jesteśmy w stanie dla niej zrobić naprawdę wszystko, jeżeli sytuacja od nas tego wymaga. Więc dlaczego ta część mi się nie podobała tak bardzo jak poprzednia? Odpowiedź jest jedna: brakowało mi jakiejś wielkiej akcji, która by mną tak wstrząsnęła, że pochłonęłabym całą książkę w kilka sekund. Aktualnie czuję niedosyt, bo spodziewałam się czegoś znacznie innego.

Podsumowując "Wróć za mną" okazała się ciekawą książką, jednak jak dla mnie wielkiego szału nie było. Jeżeli czytaliście pierwszą część, to możecie sięgnąć po kolejną, chociażby po to, aby zobaczyć, jak potoczyły się dalsze losy Aubrey i Maxxa.

Za kolejną część tej historii dziękuję


3

czwartek, 14 września 2017

Poszukiwaczka - Arwen Elys Dayton




W jednej chwili zdałam sobie sprawę, że kompletnie nie mam pojęcia, jak zabrać się do pisania tej recenzji oraz co napisać o tej książce. Moje odczucia przed jej rozpoczęciem były naprawdę pozytywne, a gdy już zaczęłam ją czytać i po naprawdę długim czasie ją skończyłam, to jedyne zdanie jakie w mojej głowie się uformowało to "Co to było?". Poszukiwaczka wywołała we mnie dość mieszance uczucia, ale o tym za chwilę.

Przez lata Quin Kincaid była szkolona przez swojego ojca na zabójczynię. Od wieków istnieją tzw. "Poszukiwacze", którzy starają się czynić świat lepszym. Pewnego dnia wraz z Shinobu oraz jej ukochanym Johnem mieli złożyć przysięgę, aby stać się prawdziwymi Poszukiwaczami. Jednak John nie został dopuszczony do ceremonii, pomimo wszelkich starań Quin a także samego Johna. Od tej pory Poszukiwaczka wraz z Shinobu będzie musiała stawić czoło swojemu ojcu, a także ukochanemu.

Czytając opis książki, miałam wrażenie, że znam już całą fabułę, jednak mimo tego postanowiłam ją przeczytać. I jak się okazało to był dobry wybór, bo autorka postanowiła schować w rękawie kilka asów, które dopiero wyjawiła w trakcie opowieści. Tak jak już mówiłam, mam mieszane uczucia co do tej książki. Z jednej strony fabuła jest naprawdę bardzo wyjątkowa. Jednak z drugiej strony bardzo trudno było mi przebrnąć przez całą opowieść. Książka mnie naprawdę zaskoczyła, jednak nie tak, jakbym chciała.

Pierwszym minusem książki był wiek bohaterów. No bo w sumie powiedzcie mi, dlaczego piętnastolatki dostają prawdziwy miecz i zgodę na zabijanie? Według mnie bohaterowie powinni być przynajmniej dwa-trzy lata starsi. Jaki jest kolejny minus? Przede wszystkim słowa najprawdopodobniej wymyślone przez bohaterkę. Czy ktoś mnie oświeci co to jest morfer? Wpisywałam nawet w Google, jednak nadal mnie to męczy i nie mam pojęcia, co to jest. Kolejnym minusem i chyba już ostatnim jest fakt, że w pewnej chwili nie miałam kompletnie pojęcia co się stało. Od początku byłam pewna, że akcja toczy się w jakimś średniowieczu, a tu nagle BUM, bohaterowie wyciągają telefon lub podjeżdża do nich samochód jakby żyli w aktualnej współczesności.

Czy są jakieś plusy? Bardzo podobała mi się kreacja bohaterów, bo mimo tych wszystkich minusów, zdecydowanie właśnie dla nich i ich świetnych charakterów zdecydowałam się brnąć dalej przez tę opowieść. I powiem szczerze, że nie zawiodłam się aż tak bardzo, jak myślałam i naprawdę byłabym skłonna sięgnąć po drugą część, chociażby po to, żeby sprawdzić, jak potoczą się dalej ich losy.

Czy polecam tę książkę? Zdecydowanie jest ona dla mnie jednym wielkim znakiem zapytania i chyba nawet nie jestem skłonna dać jej jakąś prawdziwą ocenę. Recenzja może wydawać się trochę dziwna, niepoukładana i bardziej wyrażająca moje zdanie, jednak chyba właśnie o to w tym chodzi, prawda? Myślę, że niektórym osobom ta książka może przypaść do gustu, bo naprawdę nie jest zła. Może nie powala na kolana, jednak naprawdę warto ją przeczytać dla chociażby fabuły i genialnej kreacji bohaterów.   


Za egzemplarz bardzo dziękuje:


7

poniedziałek, 4 września 2017

Tak sobie wyobrażałam śmierć - Joanna Mo






Helena Mobacke to słynna policjantka, która po długiej przerwie wraca na służbę. Kobieta po tragicznej śmierci swojego ukochanego synka Antona nie mogła się pozbierać, jednak postanowiła wrócić do zawodu. Wszyscy pracownicy byli ogromnie zdziwieni, że główna bohaterka ponownie pojawiła się w pracy, zwłaszcza po tym, gdy straciła także swojego ukochanego mężczyznę, który nie mógł pogodzić się ze stratą syna. Już pierwszego dnia spada na nią ogromna odpowiedzialność, a także bardzo trudna sprawa chłopaka, który został wepchnięty pod koła pociągu metra. Świadkowie nic nie widzieli lub po prostu mówili, że chłopak został "pochłonięty" przez nadjeżdżający pojazd. Helena rozpoczyna swoje śledztwo, a jej zadaniem jest dotrzeć do sedna sprawy i zatrzymać winnego.

Helena jest kobietą z wielką depresją, bo kto właściwie nie załamałby się po tak wielkiej stracie? Naprawdę w tej chwili nie wyobrażałabym sobie tego, żeby stanąć na jej miejscu i poczuć się tak jak ona. I nikomu tego w sumie nie życzę. Kobieta początkowo nie radzi sobie zbyt dobrze w śledztwie, jak i w życiu codziennym. Można powiedzieć, że skupia się na rzeczach mało istotnych: zbiera informacje, przepytuje świadków, sprawdza kamery.

Jak żyć teraźniejszością, skoro przeszłość nadal siedzi nam w głowie? Autorka doskonale przedstawia proces powrotu Heleny do rzeczywistości i skupieniu się na rzeczach najważniejszych. Joanna Mo zaskakuje i jednocześnie trzyma w napięciu przez cały czas. Ta książka to naprawdę thriller z dużą ilością zdarzeń i znacznie lepszy od poprzedniego, który czytałam. Akcja nie dzieje się ani zbyt szybko, ani zbyt wolno, jak dla mnie było naprawdę idealnie i dlatego mogłam się wciągnąć w tę powieść i czekać z wielkim napięciem na rozwiązanie sprawy.

"Tak sobie wyobrażałam śmierć" to naprawdę ciekawa książka i przede wszystkim cienka - co jest chyba wielkim plusem. Jeżeli macie zastój czytelniczy i nie wiecie za co aktualnie się zabrać lub po prostu potrzebujecie delikatnego kryminału to ta książka jest idealna dla Was. Według mnie jest naprawdę godna uwagi, ale gdybym miała coś w niej zmienić, to byłby to rodzaj w jakim jest napisana ta lektura. Moim zdaniem bardziej pasowałaby tutaj pierwszoosobowa narracja, jednak  jest to tylko moja opinia. Na co czekacie? Pozwólcie się wciągnąć w wir wydarzeń i mnóstwo zagadek.

Za egzemplarz bardzo dziękuje

5
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.