sobota, 30 grudnia 2017

Ogniste oczyszczenie - Francesca Haig


 

Jest takie miejsce na Ziemi, w którym rodzą się tylko bliźnięta. Wybuch, który nastąpił czterysta lat temu, zmienił wszystko i podzielił świat na Przed i Po. Przez to jedno z rodzeństwa rodzi się piękne, silne i zdrowe, natomiast drugie nie ma takiego szczęścia - bo rodzi się z jakimś defektem. Te pierwsze nazywane są Alfami, natomiast drugie - Omegami. Alfy od zawsze górują nad Omegami i tak samo jest w tym przypadku. Dlatego też jednego z nich czeka życie w luksusie, natomiast na drugiego życie w ciągłej biedzie i upokorzeniu. Dzieci posiadające defekt są oddzielane od rodziny, a przede wszystkim od rodzeństwa, gdyż jak uważa ich społeczeństwo - Omega może być dla nich zagrożeniem. Łączy ich więź życia, która powoduje, że gdy jedno cierpi - drugie także.

Cass i Zach to z pozoru normalne dzieci, bez skaz, bez jakiegokolwiek defektu. Z każdym dniem są coraz bardziej obserwowani, bo nikt nie jest w stanie wykryć, które dziecko jest Alfą, a które Omegą. Wszyscy są w szoku, że urodzili się piękni i zdrowi. Jednak przez to, że są "inni" nie mają dobrych relacji ze swoimi rówieśnikami. Jednak Cass skrywa tajemnice, która odmieni życie obojga dzieci.

Od pierwszej strony widziałam podobieństwo świata fikcyjnego do świata rzeczywistego. Autorka pokazała do czego się ludzie mogą posunąć, byle by tylko stać się kimś ważnym w społeczeństwie. Pokazała brutalność, oraz sposób w jaki jesteśmy oceniani. Ukazała jak łatwo wyrządzić komuś krzywdę i nim manipulować.

Według mnie ta książka jest po prostu genialna. Kreacja bohaterów naprawdę dobra, bo od pierwszych stron pokochałam Cass i jej historię. Francesca doskonale wie jak zwabić czytelnika i "wcisnąć" go do tego świata fikcyjnego.  Każda postać ma swoją osobowość, która budzi większe zainteresowanie. Staramy się rozgryźć każdego bohatera, oraz to co może siedzieć w jego głowie.

Język książki jest prosty, czyta się ją bardzo szybko, nawet nie wiem kiedy dobrnęłam do końca powieści. Czytając kolejne strony, chciałam więcej i więcej. Fabuła książki chyba najbardziej Nas zachęca do przeczytania. Autorka wpadła na fajny pomysł stworzenia świata nienawiści, zła i wszystkiego co mrocznego, jednak mnie to nie odpychało. Wręcz przeciwnie.

Najbardziej spodobał mi się motyw więzi krwi, który ukazała Francesca. Wydaje mi się, że autorka chciała tym pokazać, że nie zawsze tak bliska relacja może znaczyć, że dana osoba nam ufa i zawsze przy nas będzie. Ukazała, że nawet brat może nam wyrządzić krzywdę, po której będzie ciężko nam się pozbierać.

Książka ukazuje wiele wartości, a to sprawia, że jest jeszcze bardziej ciekawa. Fabuła to tylko dodatek, jednak trafiony w dziesiątkę. Bardzo spodobał mi się pomysł na tą książkę, a wykonanie jest jak najbardziej na plus. A wiadomość, że druga część jest już dostępna, podnosi tylko moją ekscytacje. 

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuje Wydawnictwu Uroboros.
4

piątek, 29 grudnia 2017

Komisarz - Paulina Świst


Po gorącej lekturze "Prokuratora", przyszedł czas na "Komisarza".

Zuzanna Kadziewicz jest zamknięta w niewidzialnej klatce. Jej kochany ojciec - biznesmen, daje jej pieniądze, dzięki którym może pracować z pasji, a nie dla pieniędzy. Kobieta pracuje jako pedadog, ponieważ uwielbia pomagać dzieciom. W jej idealnym świecie nagle pojawia się On, mężczyzna dobrze wykształcony, dobrze wychowany i przede wszystkim przystojny. Radosław Wyrwa - facet idealny. Jak się okazuje jest On policjantem, który najczęściej pracuje pod "przykrywką". Aktualnie wcielił się w partnera Zuzanny, tylko po to żeby obserwować działalność jej ukochanego ojca. Chcąc zbliżyć się do niego, posługuje się jego córką – zaczyna się z nią spotykać, manipulować nią, a także udawać kochanka i biznesmena. Prawda wychodzi na jaw, Antoni Kadziewicz zostaje złapany przez policję, a Zuzanna dowiaduje się całej prawdy. W tym czasie Radosław zrzuca z siebie niewidzialną maskę, bo ma dość udawania jej kochanka. Kobieta nie jest z tego faktu zadowolona, a pech chce, że są skazani na swoje towarzystwo przez dłuższy czas. Jak rozwinie się ich historia? Jakie niespodzianki ich czekają? Czy iskra namiętności przetrwa?

"Komisarz" to druga część erotycznego, ostrego kryminału Pauliny Świst. Książka jest utrzymana w podobnym klimacie jak "Prokurator". Język jest bardzo prosty, pojawia się tutaj mnóstwo ostrych przekleństw, jednak mi to jakoś nie przeszkadzało. Lubię jak książka jest bardziej prawdziwa niż sztuczna i mało realna.

Najbardziej podoba mi się w książkach Pauliny Świst, że pojawiają się tutaj polskie imiona, przez co mam wrażenie, że akcja dzieje się nawet i w moim mieście. Zuzanna, Radosław, Antoni, Łukasz... Dzięki takiej drobnostce książkę czyta się znacznie łatwiej, bo nie trzeba rozszyfrowywać jak powinno się czytać takie imiona.

Powieści autorki są bardzo prawdziwe, wnoszą i pokazują jak poplątane są życia niektórych ludzi. Między głównymi bohaterami iskrzy, a mimo tego że zawsze docinają sobie, bluzgają na prawo i lewo, to i tak pojawiają się wątki namiętności i gorącego romansu. Dialogi są bardzo prosto i świetnie napisane. Książkę czyta się strasznie szybko, nawet nie wiem kiedy przebrnęłam przez całą książkę. W pewnych momentach nawet przyłapałam się, że wstrzymuje powietrze czekając i wyczekując co będzie dalej. Druga część nie umywa się od pierwszej, obie są naprawdę godne uwagi."Komisarza", podobnie do "Prokuratora", pochłonęłam błyskawicznie. To książki idealne na samotny wieczór w łóżku!

Bardzo dziękuje Panu Wojciechowi Wołkowi-Łaniewskiemu za tak cudowną lekturę!


2

Psiego najlepszego - W. Bruce Cameron

 

Święta już za nami, jednak atmosfera świąteczna ciągle trwa. Nadal zajadam resztki ciast, tony mandarynek, a przede wszystkim słucham świątecznych piosenek. Bo dlaczego by nie? Książka którą miałam zaszczyt zrecenzować i przeczytać, jest idealna na czas świąteczny, jednak myślę, że dzięki fabule jest dobra na każdą porę roku. 

Josh Michael od zawsze był samotnikiem. Odkąd jego Amanda postanowiła odejść, mieszka sam i spędza dużo czasu przed komputerem. Jednak jego szara codzienność zmienia się, kiedy sąsiad podrzuca mu suczkę do opieki. Lucy - bo tak ma na imię psina, spodziewa się szczeniaków, jednak sąsiad zapewnia, że to tylko na chwilę. Josh podejmuję szybką decyzję i przygarnia suczkę po to by się zaopiekować nią oraz jej potomstwem. Los chciał, że jej potomstwo nie przeżyło, jednak niedługo potem ktoś podrzuca mu w pudełku nowo narodzone szczeniaki. Właśnie tak człowiek, który nigdy nie miał psa, nagle stał się właścicielem wielkiej gromadki czworonogów. Mimo jego niedoświadczenia świetnie sobie radzi, można nawet powiedzieć, że znakomicie jak na nowicjusza. Angażuje się nawet w świąteczny program adopcyjny, dzięki czemu poznaje nowych ludzi, a przede wszystkim dowiaduję się znacznie więcej o psach.

Oczywiście w książce nie brakuje trudnych momentów, ponieważ Josh zmaga się z problemami sercowymi oraz zawodowymi, jednak mimo tego, książka jest naprawdę świetna. Udało mi się ją przeczytać w zaledwie kilka godzin i to był naprawdę świetny czas który spędziłam w te święta. William Bruce Cameron spisał się na medal, zresztą to już nie pierwszy raz. Jego wcześniejsza książka "Był sobie pies" podbiła serca czytelników, moje w tym także. Pojawiła się nawet ekranizacja, która także jest cudowna na swój sposób.

"Psiego najlepszego" to książka dla zarówno dla czytelników, którzy uwielbiają domowe zwierzęta, jak i dla tych, który nigdy nie mieli z nimi do czynienia.  Jak już pisałam, to książka idealna i wręcz obowiązkowa na święta, jednak myślę, że nic złego się nie stanie, jeżeli będziecie chcieli poczuć świąteczną atmosferę znacznie później! ;)

Czy wiedzieliście, że kupując książkę "Psiego najlepszego" wspieracie Fundację VIVA oraz samotne psy? Tych którzy wytrwali do końca recenzji zapraszam na filmik, który przygotowała Pani Maja z Wydawnictwa Kobiecego: https://vimeo.com/247311898

Bardzo dziękuję Wydawnictwo Kobiece!
1

środa, 22 listopada 2017

Z popiołów - Martyna Senator



Sara to studentka edytorstwa (swoją drogą sama chciałabym wybrać taki kierunek). Jest ona bardzo wrażliwą i nieufną osobą. Trzyma się z daleka od wszystkich najbardziej, jak tylko się da, unika większych znajomości i nie wierzy w miłość. Jedyną osobą, której w miarę ufa, jest jej współlokatorka Kasia. Mimo przyjaźni nie powiedziała jej o tym, co ją w życiu spotkało. Ukrywa sekret, który doszczętnie ją zniszczył. Dziewczyna straciła już radość z życia, zamknęła się totalnie w sobie, a najprawdopodobniej, gdyby nie jej babcia, nigdy nie otrząsnęłaby się z amoku.

Michał studiuje mechanikę i budowę maszyn, i jest w podobnej sytuacji jak Sara. W przeszłości stracił bliską mu osobę i mimo że za nią tęskni, to stara się żyć dalej. Rozwija swoją pasję do rysowania, projektując rysunki, a także pracuje jako barman.

Pewnego dnia, późno wracając do domu, Sara natrafia na grupkę mężczyzn, którzy ją zaczepiają. Pracujący nieopodal Michał przychodzi z ratunkiem, wmawiając kłamstwo nieokrzesanym dresiarzom. Dochodzi do ich pierwszego spotkania i mimo że dziewczyna jest bardzo ostrożna oraz postawiła przed sobą ogromny mur, to Michałowi to nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie - chłopak chce dowiedzieć się więcej o Sarze, zburzyć wielki mur i przede wszystkim lepiej ją poznać. Od tej chwili tych dwoje ludzi spotyka się praktycznie codziennie i poznaje swoje wady, zalety i skrywane sekrety.

Niezbyt często sięgam po książki polskiego autorstwa. Ba! Nawet nie pamiętam kiedy ostatnio czytałam coś napisanego przez Polkę. Jednak mimo wielu zwątpień i tego, że nie zawsze wszystkie narodowe książki były dobre, to "Z popiołów" wywarła na mnie niesamowite wrażenie. Mimo że historia wydaję się banalna, prosta i przede wszystkim łatwo można się domyślić, co dalej nastąpi, to i tak mocno chwyta za serce. Książka wciągnęła mnie do swojego świata i nie chciała puścić. 

Mimo że "Z popiołów" to lektura o miłości, to nie jest ona płytka, bo dwoje głównych bohaterów dotykają naprawdę ciężkie chwile. Poruszane są tam tematy przemocy, zdrad. Książka pokazuje, jak podnieść się po ciężkich sytuacjach, jak wstać i ruszyć dalej. Być może właśnie dlatego ma taki tytuł. Podnieść się z popiołów. Odżyć.

Na koniec chciałabym Wam pokazać mój ulubiony fragment książki, który zrobił na mnie ogromne wrażenie. Mam nadzieję, że z Wami będzie podobnie.
Mówienie "kocham cię" to jak owijanie czułych wyznań w papier prezentowy. Może się tam kryć doniosłe "Jesteś dla mnie całym światem", lub zwyczajne "Cieszę się że cię znam". Ale czasami po zdarciu papieru okazuje się, że pudełko jest puste. Staje się jedynie fałszywym zapewnieniem, któremu usilnie nadajemy jakieś głębokie znaczenie. A wszystko dlatego, że nienasycone serce uwierzy we wszystko. Wchłonie każde kłamstwo, byleby tylko zapełnić pustkę, jaka w nim panuje.

Jeżeli jeszcze nie mieliście szansy przeczytać tej książki, to nie zastanawiajcie się długo. Możecie mi wierzyć na słowo - naprawdę warto :)

Bardzo dziękuje za egzemplarz!
4

wtorek, 21 listopada 2017

Miłość zapisana w gwiazdach - Brad Kronen


Czy kiedykolwiek zastanawialiście się po co tak właściwie są znaki zodiaku? Czy mają one jakikolwiek wpływ na relacje z innymi ludźmi? Odpowiedź brzmi: Najprawdopodobniej tak!

"Miłość zapisana w gwiazdach" to poradnik astrologiczny w którym poznajemy sekrety horoskopów, oraz opis wszystkich możliwych kombinacji znaków zodiaku. Jako, że mój znak to Bliźnięta, to moja lektura trwała około 50 stron. Całkiem mało prawda? Z tych paru stron mogłam się dowiedzieć z jakim znakiem się dogaduje, lub z jakim już nie za bardzo. 

Nie ukrywam, że przyjęłam tą książkę pod swój dach tylko i wyłącznie dlatego, że byłam jej naprawdę ciekawa. Niecodziennie mamy okazje zobaczyć tak wydaną pozycję, a w szczególności o horoskopach. Kiedy usłyszałam o niej, miałam wrażenie, że będzie to cienka książka, w której przy odpowiednich znakach pojawią się krótkie opisy relacji między nimi. Jednak się myliłam, bo cała książka jest naprawdę obszerna, wszystko jest rozbudowane, a wydanie jej jest idealne. Jestem pod ogromnym wrażeniem.

Tą książkę mogę polecić w szczególności singlom, jednak nawet jeśli nim nie jesteś, to i tak warto sobie ją poczytać. Autor zaskoczył mnie stylem pisania, bo jest on ciekawy i w szczególności bardzo prosty! Nawet pozwolił sobie na poczucie humoru, co dla mnie jest absolutnie wielkim plusem!

Na koniec chce pochwalić okładkę, która jest naprawdę cudowna i powala na kolona swoim minimalizmem i ślicznym kolorem.

Za taką interesującą lekturę bardzo dziękuję


2

wtorek, 24 października 2017

Bracia Slater - L. A. Casey

 "Dominic"

Jako pierwsza rzuca nam się w oczy okładka, która od razu nasuwa nam odpowiedź na pytanie: O czym tak właściwie jest ta książka. Słowa na niej wyryte "Dominic zdobywa to, czego pragnie" z początku wydają się normalne, zwykłe, jednak po przeczytaniu książki możemy się dowiedzieć o co tak naprawdę chodziło autorce i co chciała tym osiągnąć. 

Bronagh Murphy straciła swoich rodziców w wypadku samochodowym. Od tamtego czasu bojąc się zranienia, postanawia ograniczać kontakty z ludźmi do minimum. W szkole do której uczęszcza pojawiają się dwaj nowi uczniowie, którzy jak się okazuje są bliźniakami. Dominic Slater wkracza brudnymi butami w życie naszej głównej bohaterki, mimo tego, że dziewczyna zawzięcie go ignoruje. Jak się okazuje jest to błędem, bo takie zachowanie najbardziej go do siebie przyciąga. 

Podczas całego czytania czułam w sobie jakiś niesmak, który pozostawał z każdą kolejną stroną. Książka ma kilka swoich dobrych i kiepskich momentów. Akcja jest skupiona w szczególności na wulgaryzmach, docinkach, walkach. Walkach to chyba za mało powiedziane, bo z tego co zauważyłam to w tej książce ktoś się bije prawie w każdym rozdziale! Jak naprawdę to dla mnie mega nużące kiedy akcja ciągle się powtarza. Mimo takiego błędu ze strony autorki, pojawiają się tam także momenty które naprawdę bardzo polubiłam. Pomimo tego, że charakter bohaterów jest naprawdę niesympatyczny i z czasem mnie zaczęli niemiłosiernie denerwować, to i tak z całkowitą lekkością udało mi się przeczytać tą książkę.

Narzekałam na bohaterów, jednak w książce pojawiła się taka postać, którą pokochałam od samego początku. Jest to Damien - brat Dominica. Mimo, że są bliźniakami to łatwo ich odróżnić ze względu na różny kolor włosów. Białowłosy Damien podbił moje serce swoim charakterem, poczuciem humoru, inteligencją i opiekuńczością. Zdecydowanie wolałabym gdyby ta książka była o nim.

Dominic to bardzo wulgarna historia, która porusza tematy młodzieńczej miłości. Sam "Nico" budził we mnie sprzeczne uczucia od samego początku. Może Was zdziwić fakt, że z początku go nawet nienawidziłam. Jego miłość z Bronagh jest dość specyficzna, można powiedzieć, że nawet dziwna. Kłócą się z byle powodu, wyzywają nawzajem, krzyczą, płaczą. Jak dla mnie tego jest naprawdę za wiele. Całą historię ratuje fabuła, która była jak dla mnie wyjątkowa. Właśnie dlatego czytałam i czytałam, tylko po to aby dowiedzieć się co stanie się dalej.

Podsumowując książkę "Dominic" czyta się naprawdę bardzo szybko, ze względu na duże litery oraz lekki i dialogowy styl pisania autorki. Opisów praktycznie nie ma, a jeśli jednak się pojawiają, to są wtedy bardzo krótkie. Ta książka zasługuje na przeczytanie, ale tylko jeśli zdecydujecie się na nią spojrzeć łaskawym okiem.

"Bronagh" 
 
Wiecie jakie uczucie jest najlepsze ze wszystkich możliwych? Kiedy czytamy książkę ze świadomością, że posiadamy kolejną część. 

Znając już Bronagh z poprzednich części, wiemy, że przeszła w swoim życiu naprawdę wiele. Już niedługo ma obchodzić swoje 21 urodziny, więc czytając drugą część Braci Slater, tak jakby przenosimy się w czasie do niedalekiej przyszłości. Jej chłopak Dominic pragnie ją uszczęśliwić, uważając, że zasługuje na idealne urodziny. Po drodze napotkają różne komplikacje, jednak według mnie prawdziwa miłość powinna przetrwać wszystko. I z czasem się tak dzieje.


Za możliwość przeczytania tej serii bardzo dziękuję







5

niedziela, 1 października 2017

Dziewczyna mojego brata - K. A. Linde

Emery to czarująca, uparta, pełna pasji i przede wszystkim uczuciowa dziewczyna. A może raczej kobieta? Jej życie zdaje się sypać na każdym kroku, począwszy od zobaczenia swojego już byłego chłopaka w dość niecodziennej i niefajnej sytuacji, kończąc na zakończeniu związku i rozpoczęciu nowego życia. Ich trzyletnia przygoda zaprzepaściła całe jej życie. To właśnie przez niego, Emery rezygnuje z uniwersytetu oraz programu - ponieważ właśnie on jest jej profesorem i opiekunem. Dość niezręcznie, prawda? Jednak mimo tylu lat różnicy, uczucie zdawało się silniejsze. Aż do teraz. Od tamtego momentu zaczyna być wolna, wolna jak ptak. Bez uczelni, pracy, zobowiązań. Tylko ona i nowy rozdział.

Czy miałyście kiedyś naprawdę kiepski humor, jednak dzięki najlepszej przyjaciółce pozbierałyście się od razu? Heidi to bratnia dusza głównej bohaterki i to właśnie w większości dzięki niej w książce zaczyna się robić zabawnie oraz rozkręca się całkowicie akcja. Jest ona naprawdę przezabawną dziewczyną, która czasami potrafi rozbawić do łez. Podobało mi się, że autorka nie darowała sobie nawet przekleństw, czy też jakichś głupkowatych tekstów. Bo to właśnie dlatego ta książka wydaje mi się tak bardzo naturalna. Tak samo Emery zdawała mi się naprawdę jedną z lepszych głównych bohaterek z jakimi miałam do czynienia. Nie była zbyt sztuczna, była po prostu sobą - a to jak dla mnie najważniejsze w tego typu książkach.

Zapominając o ciężkich wydarzeniach, jej przyjaciółka Heidi wyciąga ją z domu na przyjęcie weselne rodziny Wrightów. Tam spotyka swojego byłego chłopaka Landona, z którym jeszcze była za czasów liceum, jednak on jej nie poznaje. Początkowa zasada, którą sobie przyrzekła Emery - aby nie zbliżać się do żadnego z braci Wrightów - legła w gruzach, kiedy zaczęła rozmawiać z bratem Landona - Jensenem. Z początku wydawał mi się mega dziwnym człowiekiem. Z jednej strony był kompletnie czarujący, z drugiej jednak, zachowywał się jak totalny dupek. Lecz po dalszym czytaniu już nie miałam o nim takiego zdania. Oddany, pracowity, uroczy, seksowny. Która by takiego nie chciała? Sama bym oszalała na jego punkcie. 

Ta lektura okazała się być naprawdę przyjemna i idealna na wieczór. Przede wszystkim, bardzo szybko mi się ją czytało, ponieważ jest napisana w naprawdę lekki, fajny sposób. Będziecie zadowoleni, jeżeli szukacie lekkiego romansu z ciekawą fabułą. Po drugie, książka kryje w sobie wiele tajemnic, intryg, od których niełatwo się oderwać. A słowa na okładce "Piekielnie zmysłowa, niesamowicie romantyczna" idealnie opisują sytuację znajdującą się w opowieści. Jeżeli chcecie poznać dużo więcej szczegółów, to koniecznie sięgnijcie po "Dziewczyna mojego chłopaka"!

Za egzemplarz bardzo dziękuję 





2

niedziela, 24 września 2017

Wróć za mną - A. Meredith Walters




"Wróć za mną" to kolejna i ostatnia część historii Maxxa oraz Aubrey. Ta dwójka to zakochane w sobie osoby, które przeszły w życiu naprawdę wiele. Od razu powiem, że pierwsza część była o wiele lepsza od drugiej. Dlaczego? Zaraz się przekonacie! Dodatkowo chciałabym zaznaczyć, że ta recenzja może zawierać spojlery (w sumie nie jestem pewna co jest spojlerem, a co nie) także czytacie na własną odpowiedzialność.

Uzależnienie totalnie zniszczyło Maxxa. Był już praktycznie na skraju przepaści, która miała go zepchnąć z tego świata. Jednak udało mu się przeżyć, a co najważniejsze zapisać na odwyk. Cała ta sytuacja była dla niego naprawdę trudna, jednak podołał, bo miał o co walczyć. Aubrey straciła wszystko na co tak długo pracowała. Straciła to właśnie przez niego. Jednak w pewnym momencie zdaje sobie sprawę, że to chyba nie jest to, co od zawsze chciała robić. Czy dramatyczne przeżycia związane ze śmiercią jej ukochanej siostry zachęciły ją do podjęcia takiego kierunku?

W tej części mamy okazje poznać znacznie bliżej głównych bohaterów. Aubrey przypadła mi do gustu bardziej w pierwszej części, bo w tej mnie naprawdę irytowała. A Maxx.. Cóż. Maxx to mój najskrytszy ideał. Poznajemy go dogłębniej, jego czułość, wrażliwość oraz inne pozytywne, a czasami nawet negatywne cechy. Pomimo tego, że brat się od niego odwrócił i stracił Aubrey, on nie poddaje się, tylko dalej walczy z nałogiem.

Czy wzajemna miłość może zwalczyć wszystkie problemy? Zdaje mi się, że autorka chciała w tej części odpowiedzieć na to i inne pytania. Uświadomić nas, jak miłość może być silna i że może przetrwać nawet najtrudniejsze sytuacje. Że nie widzimy świata poza tą jedyną osobą i jesteśmy w stanie dla niej zrobić naprawdę wszystko, jeżeli sytuacja od nas tego wymaga. Więc dlaczego ta część mi się nie podobała tak bardzo jak poprzednia? Odpowiedź jest jedna: brakowało mi jakiejś wielkiej akcji, która by mną tak wstrząsnęła, że pochłonęłabym całą książkę w kilka sekund. Aktualnie czuję niedosyt, bo spodziewałam się czegoś znacznie innego.

Podsumowując "Wróć za mną" okazała się ciekawą książką, jednak jak dla mnie wielkiego szału nie było. Jeżeli czytaliście pierwszą część, to możecie sięgnąć po kolejną, chociażby po to, aby zobaczyć, jak potoczyły się dalsze losy Aubrey i Maxxa.

Za kolejną część tej historii dziękuję


3

czwartek, 14 września 2017

Poszukiwaczka - Arwen Elys Dayton




W jednej chwili zdałam sobie sprawę, że kompletnie nie mam pojęcia, jak zabrać się do pisania tej recenzji oraz co napisać o tej książce. Moje odczucia przed jej rozpoczęciem były naprawdę pozytywne, a gdy już zaczęłam ją czytać i po naprawdę długim czasie ją skończyłam, to jedyne zdanie jakie w mojej głowie się uformowało to "Co to było?". Poszukiwaczka wywołała we mnie dość mieszance uczucia, ale o tym za chwilę.

Przez lata Quin Kincaid była szkolona przez swojego ojca na zabójczynię. Od wieków istnieją tzw. "Poszukiwacze", którzy starają się czynić świat lepszym. Pewnego dnia wraz z Shinobu oraz jej ukochanym Johnem mieli złożyć przysięgę, aby stać się prawdziwymi Poszukiwaczami. Jednak John nie został dopuszczony do ceremonii, pomimo wszelkich starań Quin a także samego Johna. Od tej pory Poszukiwaczka wraz z Shinobu będzie musiała stawić czoło swojemu ojcu, a także ukochanemu.

Czytając opis książki, miałam wrażenie, że znam już całą fabułę, jednak mimo tego postanowiłam ją przeczytać. I jak się okazało to był dobry wybór, bo autorka postanowiła schować w rękawie kilka asów, które dopiero wyjawiła w trakcie opowieści. Tak jak już mówiłam, mam mieszane uczucia co do tej książki. Z jednej strony fabuła jest naprawdę bardzo wyjątkowa. Jednak z drugiej strony bardzo trudno było mi przebrnąć przez całą opowieść. Książka mnie naprawdę zaskoczyła, jednak nie tak, jakbym chciała.

Pierwszym minusem książki był wiek bohaterów. No bo w sumie powiedzcie mi, dlaczego piętnastolatki dostają prawdziwy miecz i zgodę na zabijanie? Według mnie bohaterowie powinni być przynajmniej dwa-trzy lata starsi. Jaki jest kolejny minus? Przede wszystkim słowa najprawdopodobniej wymyślone przez bohaterkę. Czy ktoś mnie oświeci co to jest morfer? Wpisywałam nawet w Google, jednak nadal mnie to męczy i nie mam pojęcia, co to jest. Kolejnym minusem i chyba już ostatnim jest fakt, że w pewnej chwili nie miałam kompletnie pojęcia co się stało. Od początku byłam pewna, że akcja toczy się w jakimś średniowieczu, a tu nagle BUM, bohaterowie wyciągają telefon lub podjeżdża do nich samochód jakby żyli w aktualnej współczesności.

Czy są jakieś plusy? Bardzo podobała mi się kreacja bohaterów, bo mimo tych wszystkich minusów, zdecydowanie właśnie dla nich i ich świetnych charakterów zdecydowałam się brnąć dalej przez tę opowieść. I powiem szczerze, że nie zawiodłam się aż tak bardzo, jak myślałam i naprawdę byłabym skłonna sięgnąć po drugą część, chociażby po to, żeby sprawdzić, jak potoczą się dalej ich losy.

Czy polecam tę książkę? Zdecydowanie jest ona dla mnie jednym wielkim znakiem zapytania i chyba nawet nie jestem skłonna dać jej jakąś prawdziwą ocenę. Recenzja może wydawać się trochę dziwna, niepoukładana i bardziej wyrażająca moje zdanie, jednak chyba właśnie o to w tym chodzi, prawda? Myślę, że niektórym osobom ta książka może przypaść do gustu, bo naprawdę nie jest zła. Może nie powala na kolana, jednak naprawdę warto ją przeczytać dla chociażby fabuły i genialnej kreacji bohaterów.   


Za egzemplarz bardzo dziękuje:


7

poniedziałek, 4 września 2017

Tak sobie wyobrażałam śmierć - Joanna Mo






Helena Mobacke to słynna policjantka, która po długiej przerwie wraca na służbę. Kobieta po tragicznej śmierci swojego ukochanego synka Antona nie mogła się pozbierać, jednak postanowiła wrócić do zawodu. Wszyscy pracownicy byli ogromnie zdziwieni, że główna bohaterka ponownie pojawiła się w pracy, zwłaszcza po tym, gdy straciła także swojego ukochanego mężczyznę, który nie mógł pogodzić się ze stratą syna. Już pierwszego dnia spada na nią ogromna odpowiedzialność, a także bardzo trudna sprawa chłopaka, który został wepchnięty pod koła pociągu metra. Świadkowie nic nie widzieli lub po prostu mówili, że chłopak został "pochłonięty" przez nadjeżdżający pojazd. Helena rozpoczyna swoje śledztwo, a jej zadaniem jest dotrzeć do sedna sprawy i zatrzymać winnego.

Helena jest kobietą z wielką depresją, bo kto właściwie nie załamałby się po tak wielkiej stracie? Naprawdę w tej chwili nie wyobrażałabym sobie tego, żeby stanąć na jej miejscu i poczuć się tak jak ona. I nikomu tego w sumie nie życzę. Kobieta początkowo nie radzi sobie zbyt dobrze w śledztwie, jak i w życiu codziennym. Można powiedzieć, że skupia się na rzeczach mało istotnych: zbiera informacje, przepytuje świadków, sprawdza kamery.

Jak żyć teraźniejszością, skoro przeszłość nadal siedzi nam w głowie? Autorka doskonale przedstawia proces powrotu Heleny do rzeczywistości i skupieniu się na rzeczach najważniejszych. Joanna Mo zaskakuje i jednocześnie trzyma w napięciu przez cały czas. Ta książka to naprawdę thriller z dużą ilością zdarzeń i znacznie lepszy od poprzedniego, który czytałam. Akcja nie dzieje się ani zbyt szybko, ani zbyt wolno, jak dla mnie było naprawdę idealnie i dlatego mogłam się wciągnąć w tę powieść i czekać z wielkim napięciem na rozwiązanie sprawy.

"Tak sobie wyobrażałam śmierć" to naprawdę ciekawa książka i przede wszystkim cienka - co jest chyba wielkim plusem. Jeżeli macie zastój czytelniczy i nie wiecie za co aktualnie się zabrać lub po prostu potrzebujecie delikatnego kryminału to ta książka jest idealna dla Was. Według mnie jest naprawdę godna uwagi, ale gdybym miała coś w niej zmienić, to byłby to rodzaj w jakim jest napisana ta lektura. Moim zdaniem bardziej pasowałaby tutaj pierwszoosobowa narracja, jednak  jest to tylko moja opinia. Na co czekacie? Pozwólcie się wciągnąć w wir wydarzeń i mnóstwo zagadek.

Za egzemplarz bardzo dziękuje

5

wtorek, 29 sierpnia 2017

Wakacyjna przygoda BOOK TAG


Najprawdopodobniej to jest pierwszy i nie ostatni tag na moim blogu. Zdecydowałam się go bardzo szybko wykonać ze względu na to, że całościowo mnie naprawdę zaciekawił i nie mogłam się doczekać kiedy sama zacznę losować zdania. Do tego tagu zostałam nominowana przez Anę z bloga czytam z pasją.
Co to właściwie za tag?
Wakacyjna Przygoda BOOK TAG to tag Dominiki z bloga Zaczytana w Fantastyce. Aby wykonać ten tag musimy wybrać 10 dowolnych książek, a następnie poukładać je alfabetycznie według nazwisk autorów. Przy każdej kategorii będzie podane co trzeba losować, a losujemy przez otwarcie książki na losowej stronie :)

No to zaczynamy. Poznajcie moje wakacje!
1. W te wakacje wydarzy się coś naprawdę niesamowitego! A co będzie początkiem Twojej przygody? (zdanie)

"Chociaż już na lotnisku witało nas mnóstwo ludzi, wzdłuż trasy do pałacu zgromadziły się tłumy, skandujące nasze imiona i życzące nam powodzenia." - Rywalki 

Zaczyna się ciekawie - lecimy do pałacu.

2. Kto będzie ci towarzyszył? (osoba)

Tristan Cole - Powietrze, którym oddycha

O tak!

3. Gdzie się wybierzecie? (miejsce)

Mieszkanie na Folget Street 1 - Lokatorka


4. Co tam się stanie? (zdanie)
"Przywarła do niego, jeszcze przez chwilę opierając się śmierci, by móc cieszyć się jego bliskością" - Caraval

Będę umierać w ramionach Tristana? Lepszych wakacji nie mogłam wylosować...

5.Nagle zza drzew wyłoni się tajemniczy człowiek. Kto to będzie? (osoba)

Babcia - Miłość, która przełamała świat

O, jeszcze Babcia będzie patrzyć jak umieram.. Po prostu świetnie XD

6. Zdanie, które od niego usłyszycie to... (zdanie)

"- Jesteś żonaty?" - Szklany Tron

Hahhaha, co? Ja umieram, Babciu :( Dzięki, że pytasz

7. Tajemnicza osoba zdecyduje się kontynuować z Wami podróż, a na początek znajomości podaruje Wam... (przedmiot)

Telefon - Zły Romeo 

O super!

8. Nagle zauważacie, że ktoś Was goni! Kto to będzie? (osoba)

Ron - Harry Potter i Kamień Filozoficzny

Hmmm. Dlaczego Ron z Harrego Pottera miałby mnie gonić?

9. Co wtedy zrobicie? (zdanie)

"Toczyliśmy się wąskim zaułkiem między dwoma budynkami, który kończył się niewielkim parkingiem" - Twoim śladem

Przynajmniej jeszcze toczyć się mogę 😂

10. Jak zakończy się Wasza przygoda? (zdanie)

To właśnie to pragnienie ściąga mnie z powrotem na Ziemię - Ponad wszystko


No szczerze mówiąc spodziewałam się gorszego zakończenia, ale może być 😂

11. Co ty na powtórkę w następne wakacje?

Jeżeli nie zapomnę, to na pewno powtórzę. Wyszło całkiem fajnie, trochę dziwnie, ale fajnie.
Do tego tagu chciałabym nominować  Kingę z bloga booki-v odwdzięczając się za Coffee Tag 😂
I Monię z jeden rozdział więcej. Oraz każdego kto ma ochotę wykonać ten tag!
8

poniedziałek, 28 sierpnia 2017

Twoim śladem - A. Meredith Walters



Główna bohaterka to Aubrey – studentka psychologii i koordynatorka w grupie uzależnień. Nie jest typem dziewczyny, która lubi zatłoczone imprezy, raczej woli pomagać uzależnionym ludziom. Pewnego dnia do grupy w ośrodku trafia Maxx, który od początku zaskakuje ją swoimi nieszczerymi wypowiedziami. Już wtedy dziewczyna zdaje sobie sprawę, że ten chłopak przynosi tylko kłopoty. Na domiar złego dowiaduje się, że przystojny i tajemniczy Maxx prowadzi podwójne życie.  

Aubrey jest bardzo ambitna, pilnie studiuje i pracuje, aby zostać cenionym psychologiem. W swoim życiu zetknęła się już z narkotykami i właśnie dlatego zdecydowała się pomagać uzależnionym ludziom. Wiele w życiu przeszła, jednak bardzo polubiłam jej poczucie humoru, które nie znika ani na chwilę. Maxx także zyskał sobie moją sympatię, bo przyznaję się, że od zawsze czarne charaktery podobały mi się najbardziej. Zresztą, gdy poznacie go bliżej, na pewno będziecie wiedzieć o czym mówię! Dlatego według mnie kreacja bohaterów to naprawdę wielki plus tej książki. 

Autorka zmierzyła się z trudnym tematem, jakim są narkotyki. Ewidentnie wie o czym pisze, co udowadnia w niektórych sytuacjach z książki. Mogłabym powiedzieć, że sama powieść jest jak narkotyk. Gdy czytamy ją, chcemy ciągle więcej i więcej, a na dodatek nie możemy przerwać czytania, bo gdy już to zrobimy, to czujemy naprawdę silny głód. Autorka pokazuje ludzi, dla których narkotyki to jedyne wyjście, by uciec od jakiejś nieszczęśliwej sytuacji lub znaleźć drugie, lepsze życie, pełne zapomnienia. Na deser w książce ukazane jest jak nałóg wpływa na człowieka oraz jego bliskich. 

Z początku wydawało mi się, że "Twoim śladem" to czyste nieszczęście. Toksyczne związki, nieszczęśliwe wypadki, miłość, która pociągnie nas na dno i wiele więcej. Jednak koniec historii naprawdę powalił mnie na kolana i na pewno chciałabym sięgnąć po kolejną część. 

Podsumowując "Twoim śladem" to książka o miłości, która posiada w sobie wewnętrzne walki z podświadomością oraz z nałogami. Ta powieść to narkotyk, który pozwoli nam zapomnieć o całym otaczającym nas świecie. Jeżeli mieliście w planach czytanie tej książki, to naprawdę Was do niej zachęcam. Mnie urzekła swoim wewnętrznym pięknem, a także swoją niepowtarzalną prawdziwością.


Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję wydawnictwu

9

piątek, 25 sierpnia 2017

Miłość, która przełamała świat - Emily Henry



Główna bohaterka to Natalie, która spędza lato w miasteczku Kentucky. To są jej ostatnie prawdziwe wakacje, bo zaraz po nich rozpoczyna naukę na studiach. Z pozoru jest to tylko przeciętna nastolatka, jednak jak wiecie pozory zawsze mylą. Dni przemijają, a ona zaczyna widzieć coraz dziwniejsze rzeczy. Zaczyna się od postaci w pokoju (która jest najprawdopodobniej duchem), potem rzeczy zmieniają kolor lub swój kształt. Owa postać to sympatyczna babcia, która ostrzega ją: "Masz trzy miesiące, aby go uratować". Dzień później na boisku szkolnym zauważa przystojnego chłopca o imieniu Beau, który odwraca jej życie do góry nogami.

Okładka książki rzuca się w oczy od razu i to właśnie dzięki niej stwierdziłam, że muszę ją przeczytać, nie zważając na to, że treść może być naprawdę okropna. Jednak odzwierciedla ona dokładnie to, co znajduje się w środku i przez to mam ochotę wam powiedzieć "Oceniajcie książki po okładkach", jednak jak wiadomo, nie zawsze się to powiedzenie zgadza.

Jak Was zachęcić do tej pięknej historii? Na początku chciałabym poruszyć temat, w jaki sposób cała opowieść jest napisana. Emily Henry ma naprawdę genialny styl pisania, przez co całą książkę czyta się w rekordowo szybkim tempie. Przede wszystkim nie jest to oklepana opowieść o miłości, bo autorka porusza naprawdę inne, ważne wątki. Wydaje mi się, że lepszej książki nigdy nie czytałam. Jest naprawdę dopracowana, dynamiczna, akcja toczy się w idealnym tempie, a całość wydaje się bardzo tajemnicza oraz zachwycająca. Z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że "Miłość, która przełamała świat" podbiła moje serce w szczególności tym, że jest "inna" niż pozostałe młodzieżowe romanse.

Od początku wiedziałam, że łączy mnie pewne podobieństwo z główną bohaterką. Gdy w opisie przeczytałam "leniwe wakacje" od razu wiedziałam, że to po prostu cała ja. Po kolejnych stronach książki wydawało mi się, że jesteśmy jak bliźniaczki, mimo tego, że ja nie jestem adoptowana, jestem blada i nie mamy tak samo na imię, to łączy nas przede wszystkim sam charakter.


Podsumowując książka "Miłość, która przełamała świat" to piękna opowieść o miłości, która jak sam tytuł wskazuje podbija świat tak samo jak niektóre serca czytelników. Według mnie jest to najlepsza książka, jaką w tym roku czytałam i dlatego naprawdę Was do niej zachęcam.

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję wydawnictwu

8

Tajemnica Wyspy Flatey - Viktor Arnar Ingólfsson



Wyspa Flatey owiana jest zapachem morza, krzykiem mew i szumem wód. Mimo że wokół niej znajdują się inne wyspy, to ta wydaje się chyba bardziej wyjątkowa od pozostałych. Z dala od miasta, gwarów rozmów. Mieszkańcy żyją swoim własnym tempem, a pośpiech nikomu nie zagraża. Wszystko wydaje się być idealne, jednak ciszę i spokój przerywa chwila, gdy na wybrzeżu znaleziono ludzkie zwłoki. Kjartan to nasz główny bohater, który musi poznać przyczynę tej dziwnej i nagłej śmierci. Najprawdopodobniej nie był to tylko zwykły wypadek idoskonale zdaje on sobie z tego sprawę. Jaką tajemnicę skrywają mieszkańcy wyspy?
Średniowieczna księga to zbiór sag i eposów o starożytnych Wikingach skrywająca pewną zagadkę. Na szczęśliwca, który ją rozwiąże, czeka nagroda. Zagadka ta nie jest jednak prosta i jak dotąd nikomu nie udało się jej rozwiązać.

Na wstępie przyznam się, że książkę naprawdę ciężko mi się czytało i chyba męczyłam ją około dwa tygodnie. Jeżeli już trochę mnie znacie, to wiecie, że jestem w stanie dobrą książkę pochłonąć w kilka godzin, niezależnie od grubości. W "Tajemnicy wyspy Flatey" brakowało mi ciągle jakiejś akcji, która zachęci mnie do dalszego czytania. Wszystko wydawało mi się naprawdę nudne i mimo że fabuła książki jest naprawdę na plus, tak samo jak okładka, to reszta raczej mnie nie zachwyciła.

Po opisie myślałam, że ta książka wciągnie mnie do swojego świata. Czasami nawet tak było, podczas tych "najciekawszych" akcji. Jednak tempo całej opowieści nie jest zawrotne, nie ma tam rozlewu krwi, brutalnych scen - czyli tego co najbardziej lubię w kryminałach. Autor ma według mnie bardzo ciekawy sposób pisania, bo wie jak zachęcić czytelnika. Jednak jako że nie jestem wielką fanką historii, ani nic z nią związanego, to chyba właśnie dlatego ta książka nie zrobiła na mnie zbyt wielkiego wrażenia. Dodatkowo chciałabym jeszcze poruszyć kwestię wydania tej książki. Z pozoru książka wydaje się bardzo cienka, jednak gdy zaglądniemy do środka, to zobaczymy tam dużo druku w postaci miniaturowych literek (bo inaczej nie da się tego nazwać). Wydaje mi się, że po prostu była to forma oszczędności, a poruszam ten temat dlatego, że z własnego doświadczenia wiem, jak wielkość znaków wpływa na czytanie. Osobiście jestem fanką większych liter, bo mimo że książka jest wtedy gruba, to czyta się ją dwa razy szybciej i znacznie lepiej.

Z czystym sumieniem mogę polecić tą książkę czytelnikom, którzy lubią powieści historyczne i "delikatne" kryminały. Mi ta książka nie przypadła do gustu, jednak jak wiadomo to jest tylko moja opinia, a każdy człowiek jest inny i ma inne upodobania.

Za egzemplarz dziękuję

3

sobota, 19 sierpnia 2017

[PRZEDPREMIEROWO] Ocalałe - Riley Sager


Quincy Carpenter, Lisa Milner, Samantha Boyd - trzy kobiety, trzy historie, trzy Ocalałe. Jako jedyne uniknęły śmierci z rąk psychopatycznych morderców. Po krwawych masakrach, które przeżyły, próbują zapomnieć o wszystkim i prowadzić nowe, lepsze życie. Czy się im powiedzie? Każda z nich radzi sobie inaczej, jednak nie wszystkim udaje się odnaleźć szczęście i spokój na nowo. Światem Quincy wstrząsa wiadomość, że Lisa popełniła samobójstwo. Główna bohaterka nie wierzy, że to ona sama odebrała sobie życie, a na dodatek okazuje się, że godzinę przed śmiercią, Lisa próbowała się z nią skontaktować. Co chciała jej powiedzieć? Czy chciała ją ostrzec?

Historia podzielona jest na dwa okresy czasowe, przez co wydawała mi się niesamowicie podobna do książki, którą też niedawno czytałam. Chyba nie tylko ja porównywałam "Lokatorkę" JP Delaney z "Ocalałymi". Wydaje mi się, że między tymi powieściami trwa zacięta walka o pierwsze miejsce w kategorii "Najlepszy thriller 2017-2018".

 Zastanawialiście się kiedyś jak to jest przeżyć masową masakrę i jeszcze z tym żyć? Mimo że nie czytam zbyt dużo thrillerów, to jestem pewna, że z czymś takim się jeszcze nie spotkałam w żadnej innej książce. Autorka w doskonały sposób wprowadziła nas w nastrój panujący w powieści i powiem szczerze, że to kupuję. Zawsze próbuję przewidzieć zakończenie, raz mi się to udaje, a raz nie. Niestety w tym przypadku gdy byłam pewna jak skończy się książka, to w jednej chwili działo się coś takiego, że wszystkie moje podejrzenia się rozsypały i zastąpiła je tylko niepewność. Coś w tej powieści jest tak bardzo niezwykłego, że człowiek wciąga się od początku, aż do samego końca. Muszę przyznać, że autorce doskonale udało się wykreowanie wszystkich postaci i według mnie jest to zdecydowanie najlepszy thriller jaki kiedykolwiek czytałam. W pewnych momentach wydawało mi się, że autorka steruje naszymi emocjami jak marionetkami. Dreszczyk emocji, strach, tajemnica. Może dla niektórych to będzie zwykły thriller, jednak dla mnie jest wyjątkowy. No i oczywiście możemy wynieść z tej książki naprawdę wiele: media żerują na ludzkim nieszczęściu, a przeszłość będzie z nami aż do końca życia.

Podsumowując, "Ocalałe" to świetny thriller, pełen zagadek, nieprzewidywań i mroku. Całą książkę oceniam bardzo wysoko, wydaje mi się, że nie można już było w niej zawrzeć niczego lepszego. Jeżeli szukacie sensacyjnej powieści, która Was porwie w wir wydarzeń, to koniecznie musicie przeczytać kryminał Riley Sager.


Za egzemplarz recenzyjny bardzo dziękuję


11

czwartek, 17 sierpnia 2017

[PREMIEROWO] Milion odsłon Tash - Kathryn Ormsbee


Pisarz Lew Tołstoj jest wielką inspiracją dla Tash. Na podstawie jego wspaniałej twórczości dziewczyna wraz z przyjaciółmi postanawia nakręcić serial na Youtube pt. "Nieszczęśliwe rodziny".  Pewnego dnia nowe odcinki zostają skomplementowane przez popularną vlogerkę, dzięki czemu liczba subskrybentów momentalnie wzrasta, a wyświetlenia biją nowe rekordy.  Tash od teraz będzie musiała poradzić sobie z falą popularności oraz z tym, że nie każdemu podoba się to, co robi.
Jeśli chcesz szansy na szczęście, trwaj. Tak, życie potrafi dokopać, ale dopóki żyjesz, masz szansę na szczęście.
Powiem szczerze, że moje odczucia co do tej książki są bardziej skomplikowane niż myślałam. Do pisania recenzji zabierałam się naprawdę długo, bo nie miałam kompletnie pojęcia o czym dokładnie wspomnieć lub co pochwalić. Pierwsze strony były czystym zaciekawieniem, bo raczej nie często trafimy na książkę, w której możemy zobaczyć świat oczami nastolatki stającej się gwiazdą Youtube. Szczerze mówiąc nie oglądam praktycznie żadnych filmików na tej stronie, tylko czasami wchodzę tam po to, żeby znaleźć swoją ulubioną piosenkę i to chyba na tyle.
Bardzo trudno było mi się wciągnąć w tę książkę i mimo że dość dużo osób ją polecało, to ja mam mieszane uczucia. Autorka naprawdę ma ciekawy styl pisania - niezwykle przyjemny i łatwy w odbiorze.
Nie należy bać się zmian, ponieważ zmiany przypominają ci, że żyjesz, że w twoim życiu coś się dzieje.
Książkę przeczytałam dość szybko, jednak po skończeniu czułam niedosyt. Czegoś mi tam strasznie brakowało. Tylko czego? Wybuchów? Eksplozji? Czegoś na pewno. "Utrzymana w duchu "Fangirl"" - tak twierdzi okładka. Już jakiś czas temu czytałam "Fangirl" i miałam chyba takie same odczucia.

Główna bohaterka jest jak dla mnie dość specyficzna, jednak od początku ją polubiłam. Mimo że poza kręceniem serialu jej życie nie jest zbyt idealne, to według mnie zdecydowanie zasługuje na poświęcenie jej więcej uwagi i przypatrzenie się uważnie całej postaci. Autorka raczej nie skupia się na reszcie bohaterów, jednak zostali naprawdę świetnie wykreowani. No i mały komentarz o okładce - jest naprawdę śliczna. W tle cudowna biblioteczka, na której możemy zobaczyć chociażby książki, które sami posiadamy. Naprawdę genialny pomysł.

Podsumowując, "Milion odsłon Tash" to książka o życiu nastolatki, która mimo problemów robi to, co kocha - kręci serial i oddaje się swojej pasji. Według mnie książka jest skierowana  głównie do młodzieży, chyba że kogoś interesują takie klimaty - wtedy też warto po nią sięgnąć. Całość czyta się szybko, głównie dzięki ciekawemu stylowi pisania autorki - mimo tego, że wydawało mi się, że przez większość książki nie było żadnej akcji. Książka ukazuje także wiele wartości i nie jest to z pewnością tylko Youtube i sława. Sądzę że nie zostanie mi ona na długo w pamięci, jednak z całą pewnością mogę Wam ją polecić, chociażby dlatego, że naprawdę przyjemnie się ją czytało.

Za egzemplarz bardzo dziękuję

11

niedziela, 6 sierpnia 2017

Żona mimo woli - Annika Sharma


Hinduska ceremonia ślubna jest zupełnie inna od naszego zwykłego wesela. Aranżacja małżeństwa przez rodziców to pierwszy etap, niezbędny do zawarcia związku małżeńskiego. Jeżeli Panna i Pan młody zapoznali się oraz wzajemnie zaakceptowali, to dopiero wtedy można przeprowadzić ceremonię. Powiązane z religijnymi wierzeniami oraz kulturą wesele jest planowane z bardzo dużym wyprzedzeniem, przez co wydaje mi się, że jest jeszcze bardziej magiczne, kiedy wszyscy bawią się przez dobrych kilka dni. Nithja najwyraźniej dobrze wie co jest najlepsze dla niej samej - chce kontynuować rodzinną tradycję i wyjść w niedalekiej przyszłości za Hindusa.

Nithja to kobieta, która doskonale wie co chce osiągnąć w życiu. Inteligentna, zdolna, ambitna studentka, która pragnie zostać najlepszą i oczywiście cenioną lekarką. Pogrążona w rutynie zasypia na zajęciach z chemii i jakby zrządzeniem losu jest to, że zapomina także o zadaniu domowym. Z pomocą przychodzi siedzący obok zielonooki chłopak, który ratuje ją przed dostaniem oceny niedostatecznej. Nithja nie zdaje sobie w tym momencie sprawy, że ten sam chłopak ocali ją dosłownie chwilę później i że przez to odwróci jej życie o sto osiemdziesiąt stopni.

James to bystry, zabawny i niesamowicie przystojny mężczyzna, który pragnie w życiu zostać prawnikiem, tak samo jak jego ojciec. Nithja poznając go jeszcze bardziej, kompletnie traci dla niego głowę i jest w stanie podjąć najtrudniejszą decyzję w swoim życiu. Może posłuchać rodziców i poślubić wybranego przez nich mężczyznę lub zerwać z tradycją i wyjść za Amerykanina. Rodzice znają nas przecież najlepiej, jednak czy warto walczyć z nimi o prawo do miłości? Nithja nie chce nikogo zranić, dlatego musi dokonać ciężkiego wyboru.

Przepiękna książka o przeciwieństwach, kulturze, niezgodności i przede wszystkim o walce o miłość. Ku mojej radości pojawiły się tam też niesamowicie pouczające treści, które każdy z nas powinien kiedykolwiek przeczytać. Wspomnienie ludzi chorujących na raka i pogrążonych w ciężkiej chemioterapii.  Bo przecież rak to nie tylko puste słowo, to ciężka choroba, a niektórzy ludzie po prostu nie zdają sobie z tego sprawy jak człowiek i jego bliscy cierpią w takich momentach.

Miałam wrażenie, że koniec książki to jednoczesna zapowiedź kolejnej części. Powiem szczerze, że z wielką chęcią zabrałabym się za kolejny tom, by poznać dalsze wydarzenia w życiu Nithji. To książka na jeden wdech, przezabawna, urocza, momentami naprawdę smutna i oczywiście prawdziwa. To lektura konieczna, więc jeśli jeszcze jej nie czytałeś/aś, to musisz koniecznie to nadrobić! 

Za książkę bardzo dziękuję Wydawnictwo Kobiece.


2

czwartek, 3 sierpnia 2017

Ze słownikiem - czyli książki po angielsku!

 
  Kto jeszcze nie słyszał o książkach "Ze słownikiem"? Genialne wydanie klasyków literatury dla osób lubiących czytać po angielsku. Lecz jeśli nie jesteś specjalistą od tego języka, to nie ma powodu do zmartwień! Dla osób, które są tak samo kiepskie z angielskiego jak ja, jest też pewne ułatwienie! Z boku każdej strony znajdują się przetłumaczone na polski słówka, które występują w danym tekście. Według mnie jest to naprawdę świetne, bo z oryginalną książką po angielsku miałabym nie lada problem. 

Swoją przygodę z czytaniem angielskich książek zaczęłam od "Alicji w krainie czarów". Mimo że jest to bajka dla dzieci, to występują w niej naprawdę trudne słówka, których raczej nigdy bym nie użyła komunikując się z kimś po angielsku. Jednak wydawcy pomyśleli o nas i dodali słowniki, dzięki czemu wszystko jest dwa razy łatwiejsze. Można popatrzyć na mój przykład - osoba, która nigdy nie czytała po angielsku, sięgnęła po właśnie tę książkę i uwaga! - przeczytałam ją do końca i co najważniejsze większość historii zrozumiałam! Jak dla mnie to już jest duży wyczyn i cieszę się, że dostałam możliwość przeczytania takiego wydania. Wiadomo, czasami miałam pewne problemy, ale po przeanalizowaniu wszystkiego, każdego słówka, udało się złożyć zdanie w całość. Przyznam się, że mam "Alicję" także po polsku, więc gdy sprawiało mi to naprawdę większe trudności, to po prostu sięgałam po polską wersję, jednak było to już naprawdę tylko w ostateczności. 

Jeżeli znacie bardzo dobrze angielski, na pewno nie będziecie mieć z takimi książkami problemu. Ja po angielsku czytam chyba dziesięć razy wolniej niż po polsku, jednak jest to normalne, więc nie macie się czym martwić - przynajmniej jak dla mnie. Natomiast jeśli dopiero zaczynacie przygodę z czytaniem w tym języku, to polecam wybrać z początku jak najłatwiejszy poziom, a w przypadku "Ze słownikiem" są to klasyczne bajki. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że nie muszę sięgać po swój słownik, bo wszystko mam w jednej książce. 

Jedynym malutkim minusem jest okładka, która zdecydowanie mogłaby być bardziej barwna. Czytając tę książkę miałam wrażenie, że czytam po prostu podręcznik do języka angielskiego. Jednak mimo tego  naprawdę świetnie się bawiłam i z wielką chęcią zabrałabym się za kolejną pozycję. 

Podsumowując, wydanie książek "Ze słownikiem" bardzo polecam. Jest to świetna forma nauczenia się nowych słówek, a także podszlifowania swojego angielskiego. Gdy zaczynacie swoją przygodę z takimi książkami, to rekomenduję Wam na sam początek przeczytać "Alicję w krainie czarów", bo wydaje się być idealna na start. Dodatkowo ceny nie są takie wysokie, przez co na pewno się nie wykosztujecie. Ja jestem bardzo zadowolona z tych książek i serdecznie Wam polecam tę metodę nauki.


Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwo Ze Słownikiem. Jeżeli chcielibyście nabyć swoje książki Ze Słownikiem, koniecznie wejdzcie na stronę http://www.zeslownikiem.pl/ 
8

wtorek, 25 lipca 2017

Lokatorka - JP Delaney





Dom przy Folgate Street 1 wydaje się być idealny w każdym calu, jednak panują w nim pewne zasady. Żeby w nim zamieszkać trzeba spełnić dziwne wymogi właściciela, które jak dla mnie są wręcz zabawne. Ten budynek nie jest zwyczajny - nowoczesna technologia, perfekcyjne wnętrze i przeszłość, która kiedyś musi wyjść najaw. Żadnych zwierząt, dzieci, ubrań na krzesłach i wiele więcej. Mieszkanie w wizji JP Delaneya dokonuje pomiarów zachowania i samopoczucia pod koniec każdego miesiąca, a potem przyznawane są punkty. Im więcej punktów tym gorzej? Czy może na odwrót? To trochę przytłaczające, jednak znajdą się osoby dla których to niestanowi żadnego problemu.

[...] większość ludzi wkłada całą swoją energię w próby odmienienia innych ludzi, podczas gdy tak naprawdę możemy odmienić tylko samych siebie, a nawet to jest niesłychanie trudne.

W tej powieści poznajemy dwie kobiety, które najwyraźniej nie łączy tylko wspólne mieszkanie. Obie straciły kogoś bliskiego i przez to niesamowicie cierpią. Szukają idealnego dla siebie domu, dlatego ryzykują i wprowadzają się do budynku przy Folgate Street 1. Czy odkryją sekrety właściciela? Co jeśli dom sam zacznie się sprzeciwiać? Autor Lokatorki buduje napięcie bardzo powoli, przez co jeszcze bardziej pragniemy rozwiązania zagadki.

 [...] nie można opowiedzieć drugi raz tej samej historii i spodziewać się innego zakończenia.

Jane jest młodą, piękną kobietą, która mimo wcześniejszych problemów, nie poddaje się tylko kroczy wielkimi krokami dalej do przodu. Po przeprowadzce jest szczęśliwa, że udało jej się zdobyć tak cudowne mieszkanie. Jednak szczęście nie trwa długo, kobieta znajduje codziennie pod drzwiami bukiet kwiatów, który jak się okazuje nie jest od właściciela, tylko od pogrążonego w żałobie Simona.

Emma i Simon to para, która była poprzednimi właścicielami budynku. To właśnie Emma zginęła w tym domu. Niefortunny wypadek, czy morderstwo? Kamery tego nie zarejestrowały, co tylko potęguje tajemniczość tego miejsca.

Jest jeszcze Edward - właściciel mieszkania, genialny architekt, któremu marzy się nowa wizja społeczeństwa.

Życie jest zbyt krótkie, by spędzić je w związku z niewłaściwą osobą.

Dom, budynek, mieszkanie - słowa, które ciągle powtarzają się w mojej recenzji. I właśnie taka jest prawda, bo cała akcja kręci się wokół tych słów. Książka jest podzielona na dwa okresy czasowe - kiedyś i dziś. Właśnie przez to miałam lekki mętlik w głowie, jednak na szczęście potem się wszystko wyjaśniło. "Lokatorka" to chyba jeden z najlepszych thillerów jaki kiedykolwiek czytałam.
Książka niesamowicie mnie wciągnęła - bardzo trudno mi było oderwać się od niej chociażby na kilka minut. Postacie zostały naprawdę świetnie wykreowane - przywiązałam się do nich bardzo szybko. No i niesamowicie minimalistyczna okładka - cudowna! Naprawdę nie potrafię znaleźć chociażby jednej rzeczy, do której mogłabym się doczepić.
Czasami po prostu nie jesteśmy gotowi, by zmierzyć się z prawdą.

Potrzebowałam właśnie takiej książki, przy której posiedzę trochę dłużej niż zazwyczaj. JP Delaney wykonał naprawdę świetną robotę. Pozostaje mi tylko ją Wam polecić z całego serca, bo ta książka na to zasługuje.


Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwo Otwarte.
8
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.